Skocz do zawartości

Polk Audio OMNI A1

   (Ogólna ocena z tej recenzji)

WYPASIONY MINIMALIZM

 

...i po co ja tyle płyt CD nakupiłem?!

W zasadzie tak mógłbym podsumować test bezprzewodowego wzmacniacza strumieniowego Polk Audio Omni A1. Mógłbym... gdybym był synonimem „dzisiejszych czasów”, a nie głosem melomańskiego Paleozoiku.

 

Jak się okazuje, nieduże, wręcz kieszonkowe (no dobra, bez przesady – w kieszeni się nie zmieści... ale w plecaku jak najbardziej) urządzenie z tzw. klasy D, oprócz doskonałej jakości dźwięku, oferuje możliwości, które po dzisiejszym, muzycznym e-świecie pozwalają poruszać się niemal bez ograniczeń.

 

WYGLĄD

Nieduża, plastikowa, z jednej strony „zmiękczona” krągłością skrzyneczka, na pierwszy rzut oka nie przypomina wzmacniaczy, do których zdążyli przyzwyczaić swoich słuchaczy najbardziej znani producenci sprzętu audio. Po wyjęciu A1 z pudełka w pierwszym momencie byłbym w stanie uwierzyć, że to jakaś konsola do gier (gdzie te pady?), ewentualnie router Wi-Fi (gdzie ta antena?) - no ostatecznie przenośny dysk twardy (i tylko wtedy pasowałoby słowo „duży”).

 

76103.jpg

 

Przedni panel Polka wręcz zaskakuje swoim minimalizmem. Znajdziemy na nim jedynie trzy pokryte gumą klawisze, służące do regulacji głośności oraz włączania i wyłączania urządzenia (choć tak naprawdę nie trzeba z nich korzystać). Są też „światełka” - dioda sygnalizującą połączenie ze źródłem dźwięku oraz kontrolki funkcyjne. Zabudowaną górę wzmacniacza zdobi wyłącznie nieduży, wygrawerowany napis – i tutaj miła niespodzianka: góra może być również… bokiem (sprzęt można ustawiać w dwóch płaszczyznach).

 

34606.jpg

 

Bardziej swojsko jest natomiast „od zadka”. Z tyłu Omni A1 od razu można dostrzec dobrze znane zakręcane gniazda na kable głośnikowe, a do tego miło zaskakujące elementy: analogowe wejście stereo (jack 3,5 mm), wyjście na subwoofer, optyczne wejścia cyfrowe (z bardzo ładnymi zaślepkami), a także – o kurka wodna – wejście phono dla obsługi gramofonów (+10 do hipsterstwa). Jest tam nawet gniazdo USB ale (muszę odjąć z tej dychy) tylko do obsługi serwisowej. Nie ma za to cinchów do podłączenia np. odtwarzacza CD – tak wiem, Omni nie jest archaikiem i w głównej mierze służy do czego innego... ale co by to komu szkodziło?

 

94502_2.jpg

 

KONFIGURACJA

Kiedy już namacałem się do woli, podłączyłem sprzęt i skorzystałem z dołączonej do zestawu, jednostronicowej (ba, dosłownie kilkupunktowej) instrukcji. Uruchomienie i konfiguracja Polka, choć trochę się tego bałem, naprawdę okazała się banalna. Używam telefonu z Androidem - wystarczyło, że w internetowym markecie wpisałem słowo „polk” i od razu mogłem ściągnąć podstawową aplikację do obsługi wzmacniacza. Korzystanie z niej jest na tyle intuicyjne, że już po kilku próbach można śmiało zarządzać całością. Ponadto, dla kombinatorów, przewidziano możliwość dokładniejszego zagłębienia się w technologię. Przy użyciu dodatkowych programów można m.in. uaktualnić oprogramowanie, a nawet dopasować charakterystykę dźwięku dla konkretnych kolumn (pod warunkiem, że będą „z rodziny”). Co ważne, sam wzmacniacz Omni to tylko filar - kamień węgielny pod budowę prawdziwej fabryki dźwięku: możliwe jest bowiem rozbudowanie systemu o kolejne i kolejne (i kolejne) kompatybilne urządzenia, które oplotą swoim zasięgiem całe mieszkanie... dom... dzielnicę (prrrr!) - a to wszystko kontrolowane z jednej mobilnej sterowni, jaką staje się zwykły smartfon.

 

40904.jpg

 

CAŁY ŚWIAT MUZYKI W TELEFONIE

Możliwości, jakie oferuje czarna skrzynka, istotnie mogą zdumiewać. Proste menu aplikacji Omni umożliwia dostęp zarówno do zasobów dźwiękowych naszego centrum zarządzania (telefon, tablet, komputer...), jak i stacji radiowych (nie do zliczenia), czy kilku internetowych serwisów strumieniowych. Poruszanie się po całości wciąga do tego stopnia, że śmiało mógłbym porównać to z… grą komputerową (czyli jednak coś było na rzeczy z tą konsolą). W każdym razie, po odpaleniu aplikacji zniknąłem na dobrych kilka godzin (dopiero rozładowana bateria telefonu pozwoliła ochłonąć).

 

DŹWIĘK

Nie od dziś wiadomo, że w technologicznym świecie, to, co w miarę nowe i póki co wolne od miliardów opinii (a jak jeszcze plastikowe to już w ogóle) czasami może oznaczać niedopracowane. I w zasadzie takiego właśnie niedopracowania gotów byłem doszukiwać się w A1. Nie wiem czemu, ale sądziłem, że odpalę zbyt „cyfrowo” brzmiącego krzykacza, który mnie bardziej zmęczy, niż oczaruje. Żeby to sprawdzić, użyłem podłogówek STX FX-300, bo nic innego nie miałem.

 

43705.jpg

 

Co się okazało?

Dźwięk wcale nie był krzyczący... był okiełznany, bardzo czysty i wręcz relaksujący. Wprawdzie niskie tony (na tym punkcie mam jakieś „kuku”) nie schodziły tak nisko, jak przy połączeniu STX z moim Harmanem HK-680, ale były wyraźne, dynamiczne i niemęczące. Staro-rockowe dźwięki w stylu Eaglesów cieszyły naturalnie brzmiącymi gitarami, Bukartyk biadolił swoje ballady wprost z barowego stołka, na którym siedział, a Richard Aschroft czarował zdartym głosem tak bezpośrednio, że prawie czułem, jak na mnie pluje. Korzystałem ze zbiorów Spotify, ale w obliczu niezwykle bogatego dostępu do stacji radiowych (z poziomu aplikacji), postanowiłem pójść w to, co mi cyfrowy eter podsunie – a tu: zarówno komercyjna łupanka, przerywana znanymi dżinglami, jak i z radością odszukane radio, które gra wyłącznie rock progresywny, brzmiały naprawdę bardzo dobrze – każda nuta była pełna, naturalna i na pewno nie przerysowana przez cyfrowy strumień. Wędrując po stacjach radiowych, zatrzymałem się nawet przy instrumentalnych dźwiękach muzyki klasycznej (czego nie robię na co dzień)... i choć nie wiem, czym się różni wiolonczela od kontrabasu, to gdybym wiedział, z całą pewnością dałoby się to wychwycić!

 

76303_1.jpg

 

Co do samego strumienia – instrukcja radziła, by konfigurować A1 jak najbliżej routera. Ja byłem niesforny i zrobiłem to jakieś 2,5 metra dalej – od razu znalazł sygnał i połączył się bez problemu. W ciągu kilku dni testu, Spotify nie zaciął się ani na moment. Gorzej było z radiem – przynajmniej kilka razy dźwięk znikł, by powrócić za kilka sekund. Pliki muzyczne zapisane w telefonie sprawdziłem tylko dla samego sprawdzenia – działały, więc wróciłem do radia.

 

PODSUMOWANIE

Świat się zmienia, idzie nowe, a upodobania wciąż ewoluują! Jeszcze nie tak dawno kasety magnetofonowe były szczytem techniki, a dziś są reliktem, którego „gimby nie znajo” (choć klasyczne taśmy szykują się ponoć na powrót w stylu winyli). Tak, czy inaczej, wydaje się, że w obliczu coraz bardziej bezprzewodowego życia z dostępem wszystkiego do wszystkiego (pewnie niebawem nawet patyczki do uszu będą miały Wi-Fi), pozyskiwanie muzyki w sposób strumieniowy staje się coraz bardziej … już nawet nie popularne, a podstawowe. I w tę koncepcję niewątpliwie wpisuje się Omni A1, który daje dużo i dobrze. Korzystanie z urządzenia, które można uruchomić i sterować z poziomu telefonu istotnie wiąże się z poczuciem komfortu, jakiego nie dadzą produkty z czasów „przedinternetowych” (ja osobiście byłem zachwycony, że po powrocie z pracy mogę od razu wskoczyć do wanny, a potem wziąć telefon do ręki i po kilku sekundach usłyszeć w pokoju obok ulubione dźwięki). Na korzyść takiego rozwiązania przemawia również fakt, że nie trzeba się już trudzić, jakim kablem połączyć odtwarzacz ze wzmacniaczem (no i gdzie te kable upchnąć). Kolejna rzecz to cena: nieco ponad 2 tys. zł (a kto wie, czy w trakcie pisania tego tekstu nie pojawiła się jakaś smaczna promocja) za urządzenie, które tak naprawdę może zastąpić co najmniej dwa inne to przecież okazja!

 

I niby wszystko fajnie, gdybym … nie był taki stary! Bo mam wrażenie, że omawiany produkt został zaprojektowany nie dla tych, którzy potrafią pobić się o to, czy Pink Floyd zagra lepiej pod widełkami, czy bananami, a dla tych, którzy - zanim jeszcze rzucą tornister - zaznajomią całą klatkę schodową z najnowszym albumem Gangu Albanii (i to zanim ten wejdzie do oficjalnej sprzedaży - „if ju noł, łot aj min”).

 

Wyprodukowanie A1 zdaje się być wizjonerskim proroctwem, że „Oto krążek ów srebrny i nieduży zniknie niebawem z waszych domostw i obejść”. Z drugiej jednak strony producent ukłonił się w stronę miłośników krążka ów czarnego i większego (bo rokuje? bo zaś modny?).

 

...PODSUMOWANIE PODSUMOWANIA

Jakby nie patrzeć, trzeba przyznać, że w świecie dźwięku Polk Audio Omni A1 to wyraźny pomost pomiędzy tym, co JESZCZE jest, a tym, co JUŻ jest. I prędzej, czy później to drugie trzeba będzie przyjąć z otwartymi rękami. Ale póki co... ja ze swoich CD-ków nie zrezygnuję! Bo konfrontując brzmienie strumieniowe z muzyką z krążka, w zasadzie można by je przyrównać do konfrontacji pierwszego modelu volkswagena garbusa z tym, który produkowany jest obecnie: te najnowsze są dopieszczone technologicznie, nie zacinają się przy odpalaniu i mają bezprzewodowy system głośnomówiący...

Ale te stare... miały duszę!

Plusy:
  • - brzmienie<br />- rozmiar<br />- cena<br />- możliwość podłączenia gramofonu<br />- możliwość rozbudowy systemu<br />- intuicyjność<br />
Minusy:
  • - brak analogowych wejść cinch<br />- sporadyczne gubienie sygnału (radio internetowe)<br />- basy mogłyby być bardziej mięsiste i niższe (ale to subiektywna opinia)
Jak długo posiadasz oceniany sprzęt?: krócej niż 1 miesiąc
Gdzie kupiłeś/aś oceniany sprzęt?: otrzymałem do testowania
Ile zapłaciłeś/aś?: około 2100 zł (wartość testowanego sprzętu)
Dlaczego wybrałeś/aś ten sprzęt?: ...nigdy wcześniej nie miałem okazji testować wzmacniacza strumieniowego
Z czym porównywałeś/aś przed decyzją o zakupie?: Harman Kardon HK 680
Podaj zestaw w jakim używany jest oceniany sprzęt: kolumny podłogowe STX FX-300
  • Jak oceniasz sprzęt pod względem wartość/cena?
  • Jaka jest Twoja ogólna ocena?







×
×
  • Dodaj nową pozycję...

                  wykrzyknik.png

Wykryto oprogramowanie blokujące typu AdBlock!
 

Nasza strona utrzymuje się dzięki wyświetlanym reklamom.
Reklamy są związane tematycznie ze stroną i nie są uciążliwe. 

Nie przeszkadzają podczas czytania oraz nie wymagają dodatkowych akcji aby je zamykać.

 

Prosimy wyłącz rozszerzenie AdBlock lub oprogramowanie blokujące, podczas przeglądania strony.

Zarejestrowani użytkownicy + mogą wyłączyć ten komunikat.